Eliminacje Truck Trophy 2016 – relacje z wydarzeń
Truck Trophy 2017 Qualifying
Eliminacje do finału Truck Trophy 2017 przeprowadzane są w sześciu krajach. W każdym z nich Mercedes-Benz Trucks poszukuje dwóch najlepszych reprezentantów.
Zwycięzcy.
Człowiek uczy się przez całe życie.
Dalej, wciąż dalej.
Bez gwiazdy nie ma jazdy
Rzeczy niemożliwe robię od ręki
Bezpieczeństwo przede wszystkim!
A Day without Trucks is a losing Day!!
Zawsze próbować dotrzeć dalej niż inni, nie przeciążając przy tym maszyny.
Belgijskie eliminacje do Mercedes-Benz Truck Trophy odbyły się w weekend 26-27 listopada w Brugii. Podczas tej trzymające w napięciu, dwudniowej imprezy nie tylko obsadzone zostały dwa belgijskie miejsca w finale, ale też zawiązały się trwałe przyjaźnie między dziesięcioma uczestnikami. Kris Langers z miasta Maaseik oraz Kevin Staes z miejscowości Lokeren okazali się najlepsi i w nagrodę będą reprezentować Belgię w finale, który zaplanowano wiosną przyszłego roku. Miejsce rozegrania finału nie jest jeszcze ustalone.
W ciągu dwóch weekendowych dni dziesięciu uczestników musiało
zaliczyć zarówno testy fizyczne, jak i intelektualne. Musieli przy tym
również udowodnić swoje zdolności do pracy zespołowej.
Rywalizacja stworzona dla odważnych.
Pierwsza konfrontacja była zarazem tą, w której ważną rolę odgrywały siła i technika oraz w której uczestnicy musieli wykazać się odwagą. Po krótkim instruktażu dziesięciu kandydatów musiało ze sobą rywalizować we wspinaczce ściankowej. Najszybszy był jeden z trzech walońskich uczestników, Raphael Claus, który pokonał techniczny tor przeszkód na ściance wspinaczkowej ośrodka sportowego Flandern w Brugii w czasie jedynie 36,01 sekundy. Niewiele wolniejszy był Kris Langers, który w tej pierwszej próbie uzyskał czas 36,31 sekundy, co po raz pierwszy dało mu pozycję kandydata do finału. Jedynym kolejnym uczestnikiem, który jeszcze zbliżył się do dwóch pierwszych wspinaczy, był Wesley Moreels, który uzyskał czas 41,08 sekundy.
Trening pamięci.
W ramach drugiego zadania uczestnikom przeczytano kilka pojęć ze świata samochodów ciężarowych, które mieli zapamiętać, a następnie zapisać. To tak zwane ciężarówkowe dyktando sprawdzało u belgijskich finalistów zdolności zapamiętywania oraz znajomość samochodów ciężarowych. Zadanie okazało się stworzone dla Krisa Langersa, który zwyciężył również tutaj. Musiał podzielić się jednak pierwszą lokatą z Davidem De Keyserem, przed którym tego rodzaju konkurencje nie mają już żadnych tajemnic. Kolega z Lokeren w zeszłym roku zakwalifikował się do międzynarodowego finału w Rumunii i postanowił spróbować szczęścia również w tym roku. Kevin Staes po słabym początku na ściance wspinaczkowej (9. miejsce) nadrobił zaległości podczas ciężarówkowego dyktanda, zajmując w tej konkurencji trzecią lokatę, którą jednak musiał podzielić się z Samuelem Pierquinem.
Poszukiwani gracze zespołowi.
Po pierwszych konkurencjach indywidualnych każdy z uczestników musiał wskazać, kto jego zdaniem był najlepszym graczem zespołowym. Z tej próby zwycięsko wyszedł David De Keyser. Pozostałe miejsca na podium zajęli Raphael Claus i Tom Kerckaert. Konkurencja ta stanowiła zarazem doskonały wstęp do następnego testu. Testu, w którym liczyły się głównie siła i praca zespołowa.
Przeciąganie!
Uczestnicy zostali losowo podzieleni na dwa zespoły, które stanęły naprzeciw siebie w ramach staromodnego przeciągania liny. Zespoły mogły podjąć dwie próby przeciągnięcia swoich kolegów z naprzeciwka za wyznaczoną linię. W konkurencji tej dwukrotnie triumfował zespół złożony z Wesley'a Moreelsa, Kevina Staesa, Krisa Langersa, Raphaela Clausa i Jean-Françoisa Fivieza. Ważne punkty zebrali tu również obaj ostateczni zwycięzcy.
Zacieśnianie więzi.
Po ciężkim pierwszym dniu nadszedł najwyższy czas na relaks. Cały zespół przeniósł się do centrum Brugii wraz z przewodnikiem miejskim, który zaplanował bardzo piękny i ciekawy spacer przez 'Wenecję Północy’. Spacer, który z pewnością duchowo wzmocnił uczestników. Po ciężkich konkurencjach dnia nie był to w żadnym razie zbędny luksus. Po aperitifie w postaci ‘Brugse Zot’ w pierwszym napotkanym lokalu gastronomicznym, daniu głównym zjedzonym w drugiej restauracji w Brugii oraz kolacji w jeszcze innym miejscu Mercedes-Benz nadał oryginalną interpretację pojęciu ‘Walking Dinner’. Ponadto Jozef Schonkeren, który do tej pory zapewniał przede wszystkim dobry nastrój, okazał się prawdziwie zdolną bestią z prawdziwym zamiłowaniem do wyjątkowego egzemplarza, spoczywającego głównie przy tablicach autostrady A12 w Breendonk.
Wyścig ciężarówek na ostrzu noża.
W niedzielę o poranku wszyscy byli już wypoczęci i w dobrych nastrojach, oczekując na decydujące konkurencje belgijskich eliminacji. W pierwszym sprawdzianie tego dnia uczestnicy musieli poprowadzić zdalnie sterowany miniaturowy model Actrosa przez tor przeszkód, zmieniając po drodze naczepę. Przed przystąpieniem do rywalizacji zawodnicy mogli do woli poćwiczyć jazdę ‘gwiazdą na kółkach’, którą zgodnie uznali za niezwykłe małą. Uwagę zwrócił fakt, że w tej konkurencji Kevin Staes trzymał się mocno na uboczu. Dziarski kierowca z Lokeren zachowywał na swoim krześle stoicki spokój, aby później... ukończyć rywalizację z najlepszym czasem. Potem okazało się, że zdolności te wynikają z faktu, iż Kevin był kiedyś zapalonym graczem komputerowym. Na podium stanęli również Tom Kerckaert i Kris Langers, którzy ponownie, niemal niezauważalnie, zainkasowali ważne punkty do klasyfikacji końcowej.
Wszechstronnie utalentowani.
Kolejne zadanie to tak zwane ciężarówkowe tabu. Podzieleni na 2-osobowe zespoły uczestnicy musieli opisać, narysować i zaprezentować kilka pojęć. Najlepiej wypadli Kevin Staes i David De Keyser, którzy w mig ukończyli zadanie i uzyskali najwyższe noty. Na drugim miejscu uplasowali się Bart Van Roy i Wesley Moreels, natomiast ostatnie miejsce na podium przypadło walońsko-zachodnioflamandzkiemu duetowi Raphael Claus – Tom Kerckaert, i to mimo utrudnień językowych.
Śladami Milanova.
Klasyfikacja końcowa miała przybrać swój ostateczny kształt za sprawą zawodów w rzucie okładziną hamulcową. Za wzór uczestnikom zaprezentowano przy tym osobę ‘przypadkowego przechodnia’ Philipa Milanova. To mieszkaniec Brugii o bułgarskich korzeniach, który dzięki zdobyciu drugiego miejsca w Mistrzostwach Europy oraz Mistrzostwach Świata od 2015 roku zalicza się do światowej czołówki rzutu dyskiem. Następnie dziesięciu finalistów belgijskich eliminacji Truck Trophy wzięło do ręki okładzinę hamulcową. Zdecydowanie najdalej, bo na odległość 15,04 metra, rzucił Bart Van Roy. Drugie miejsce znów należało do Krisa Langersa, który posłał okładzinę hamulcową na odległość 13,35 metra i dzięki temu ukończył belgijskie eliminacje Truck Trophy na najwyższym stopniu podium. Wesley Moreels był trzeci, rzucając na odległość 12,4 metra, co przyniosło mu ostatecznie trzecią pozycję w klasyfikacji końcowej, natomiast czwarty Kevin Staes zakończył ostatecznie rywalizację na drugim miejscu w klasyfikacji końcowej.
Niezapomniane przeżycie.
Belgijskie eliminacje do Truck Trophy zostały przez uczestników jednogłośnie uznane za niezapomniane przeżycie. Podczas kończącego imprezę lunchu w centrum Brugii wszyscy zadeklarowali, że w ciągu tych dwóch dni dali z siebie absolutnie wszystko oraz że siła doznań przeszła ich najśmielsze oczekiwania.
Ogłoszenie dwóch zwycięzców na brzegu kanału Brugse Rijen zostało przyjęte przez całą grupę z entuzjazmem. Wyraźnie było widać, że w ciągu tych dwóch weekendowych dni powstała prawdziwa grupa przyjaciół z zamiłowaniem do marki z gwiazdą. Do przyszłorocznego finału Truck Trophy Belgia deleguje zatem niezwykle silny tandem złożony z Krisa Langersa i Kevina Staesa. Miejsce rozegrania finałowych zawodów zostanie niedługo ogłoszone. Obaj finaliści są nie tylko bardzo mocni indywidualnie, ale też dysponują walorami, które się uzupełniają. Wszystko to sprawia, że cała belgijska grupa nie może się już doczekać wyników obu zwycięzców w przyszłorocznym międzynarodowym finale.
Zdjęcia: Jozef Schonkeren
Trzeba było wykazać się siłą i odwagą, zręcznością i pomysłowością oraz oczywiście umiejętnością działania w zespole. Lodewijk Blokland i Pascal van den Oetelaar to zwycięzcy krajowego finału!
Piątek, 11 listopada: Na parkingu przed zamkiem Kasteel Kerckebosch w holenderskim Zeist jest ciemno i zimno. Czerwony Actros Mercedes-Benz w wersji RoadStars Limited Edition stoi z włączonymi światłami; parking rozbrzmiewa hałasem i wrzawą. 17 kierowców przystępuje do przeciągania liny, próbując przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Krajowy finał Truck Trophy 2016 trwa w najlepsze. To już trzecia edycja międzynarodowych zawodów kierowców samochodów ciężarowych Mercedes-Benz, jednak w tym roku po raz pierwszy odbywają się krajowe eliminacje.
Właśnie 11 i 12 listopada sceną dla tych eliminacji był przepiękny zamek Kasteel Kerckebosch w Zeist. Spośród zgłoszeń nadesłanych za pośrednictwem platformy internetowej RoadStars, zrzeszającej kierowców i prowadzonej przez Mercedes-Benz Trucks, wybrano 17 uczestników, którzy w Zeist mieli stanąć w szranki i walczyć o prawo udziału w międzynarodowym finale Truck Trophy 2016. W holenderskich eliminacjach wzięli udział: Danny Aarts, Danny Bathoorn, Maikel Bierstekers, Michael Bloemzaad, Lodewijk Blokland, Daniel Dassen, Klaas Greving, Jeffrey van Iersel, Kees-Jan Nieuwenhuis, Martin Quist, Sjaak Schreurs, Edwin Sloove, Jarno van Breda, Marthijn van den Bulk, Pascal van den Oetelaar, Roel Verduijn oraz Corne Verkooijen.
Konkurs Truck Trophy organizowany przez Mercedes-Benz Trucks to nie
są zawody, w których można wygrać cenne nagrody. Tutaj najważniejsze
są zabawa i koleżeństwo. Na przykład w finale krajowym właściwie
wszystkie dyscypliny rozgrywane są poza samochodami. Natomiast w
finale międzynarodowym odbywającym się za granicą chodzi bardziej o
umiejętności związane z jazdą. W ubiegłym roku finał Truck Trophy 2015
był zorganizowany w Rumunii. Finaliści musieli przez trzy dni
wykonywać najróżniejsze manewry w górach, na drogach krajowych i na
opuszczonym lotnisku. Miejsce, w którym spotkają się tegoroczni
finaliści z Niemiec, Polski, Szwajcarii, Rumunii, Belgii i Holandii,
pozostaje jeszcze pilnie strzeżoną tajemnicą.
Podczas finału krajowego zadania, które musieli wykonać kierowcy, zostały podzielone na kategorie takie jak siła i odwaga, zręczność i pomysłowość oraz umiejętność pracy w zespole. Aby wygrać, kierowcy musieli udowodnić, że dają sobie radę w każdej z tych kategorii. Podzielono ich losowo na grupy, jednak niektóre zadania trzeba było wykonać samodzielnie. Pierwszą konkurencją były wyścigi Truck Trophy. Uczestnicy musieli jak najszybciej dotrzeć na metę, prowadząc zdalnie sterowane modele Actrosów. Błędy oznaczały karne sekundy, a o zwycięstwie decydował najlepszy czas. Uczestnicy poczuli natychmiast zew rywalizacji, co przełożyło się na krótkie czasy, które wcale się od siebie tak bardzo nie różniły. To od samego początku zapewniło doskonałą zabawę. Gdy zebrać w jednym miejscu 17 kierowców, od razu robi się atmosfera jak na wieczorze kawalerskim, opisuje to spotkanie Jeffrey van Iersel.
Drugą konkurencją, rozgrywaną podczas finału, było ciężarówkowe
tabu. Zabawa polegała na tym, że kierowcy podzieleni na dwie grupy
musieli wyjaśnić, odegrać lub narysować pojęcia związane z samochodami
ciężarowymi. Brzmi to prościej, niż jest w rzeczywistości. Proszę
spróbować pokazać czasownik „przyspieszać”. Być może „dodać gazu”,
„jechać szybciej” czy „wcisnąć pedał gazu” nie będzie takie trudne,
ale „przyspieszać”? W tym przypadku nie udało się zdobyć wielu
punktów, za to było bardzo wesoło. Po krótkiej przerwie przyszedł czas
na ciężarówkowe dyktando, którego obawiało się wielu kierowców. Jednak
z piwem w dłoni nawet dyktando nie jest już takie straszne.
Odczytywanie różnych fachowych terminów związanych z samochodami
ciężarowymi zajęło dwie minuty. Uczestnicy musieli zapamiętać i
zapisać możliwie dużo wyrazów. Kolejne zadanie wymagało trochę siły
fizycznej. Na zewnątrz czekała już przygotowana lina i można było
przystąpić do jej przeciągania. Dodając sobie animuszu głośnymi
okrzykami, kierowcy mogli pokazać swoją własną „moc”.
Po tym wyczerpującym wyzwaniu przyszedł czas na nieco spokojniejsze punkty programu. W busach z logo RoadStars uczestnicy dotarli do centrum DeFabrique w Utrechcie. Tutaj ich zadanie polegało na wizycie w Pokoju Ucieczki położonym na więziennej wyspie. Po półtorej godzinie fizycznych, taktycznych i technicznych zmagań na kierowców czekała pyszna kolacja. A po niej przyszedł czas na tajne głosowanie. Każdy z kandydatów mógł nominować do międzynarodowego finału dwóch kolegów.
Po powrocie do zamku Kasteel Kerckebosch w Zeist uczestnicy mogli
jeszcze posiedzieć przy barze, patrząc na ogień płonący w otwartym
palenisku. Następnego dnia wszyscy ucieszyli się z wyśmienitego
śniadania. Po posiłku uczestnicy ruszyli w drogę do hali wspinaczkowej
„Mountain Network” w Nieuwegein, gdzie czekały na nich zadania
związane ze wspinaniem i zwisaniem oraz ostatni punkt programu. Tutaj
kierowcy byli punktowani za jak najszybsze wspięcie się na ściankę, a
potem możliwie jak najdłuższe zwisanie jedynie na rękach. Prawdziwym
wyzwaniem było to przede wszystkim dla uczestników z lękiem wysokości.
Ostatecznie jednak wszyscy poradzili sobie ze ścianką wspinaczkową. A
w czasie przerwy, pijąc kawę i posilając się szarlotką, prowadzili
poważne rozmowy o sensie życia kierowcy samochodu ciężarowego.
Stereotyp mrukliwego kierowcy, któremu daleko do typu sportowca,
odszedł podczas tego krajowego finału w zapomnienie. Wysportowani byli
wszyscy, a ciekawe rozmowy można było usłyszeć właściwie bez przerwy!
Po przerwie uczestnicy ponownie podzielili się na grupy. Nadszedł czas
na ostatnią rozgrywkę. Każda grupa miała 10 minut, aby możliwie
maksymalną liczbę razy wdrapać się na ściankę i z jej szczytu trafić
piłkami do celu.
Około 13:00, kiedy podano obiad, w sali obok podliczano jeszcze
ostatnie punkty do łącznej klasyfikacji. Oczywiście uwzględniono też
wyniki głosowania samych kierowców. Na pamiątkę krajowego finału
wszyscy uczestnicy otrzymali dyplom i pamiątkowy medal. Do rąk
zwycięzców trafił ponadto wielki puchar i pomarańczowe stroje drużyny
Holandii. Tytuł „Najlepszego holenderskiego kierowcy” otrzymał
Lodewijk Blokland z firmy Van der Vlist, zajmującej się transportem
specjalnym i ciężkim. Pascal van den Oetelaar z Van Schijndel
Transmission zajął drugie miejsce. Obydwaj będą bronić honoru Holandii
w finale Truck Trophy 2016!
W ubiegłym roku holenderscy uczestnicy Truck Trophy 2015 zajęli
pierwsze (ex aequo) i trzecie miejsce. Lodewijk i Pascal zdają sobie
zatem sprawę, że poprzeczka została ustawiona dość wysoko. Lodewijk
nie traci jednak pewności siebie: „Pascal i ja tworzymy niezły team,
bo się wzajemnie uzupełniamy. Właśnie te zadania, w których mi szły
gorzej, jemu udawały się najlepiej. I odwrotnie. Myślę, że właśnie
dlatego nasze szanse na zwycięstwo są całkiem spore. Na pewno będziemy
w pierwszej trójce, o tym jestem przekonany!” Pascal do teraz cieszy
się ze swojego drugiego miejsca. „Nie spodziewałem się wygranej”,
twierdzi. „Fakt, że wróciłem do domu z drugą nagrodą, naprawdę mnie
zaskoczył!”
Odwaga i siła, zręczność i inteligencja oraz umiejętność pracy
w zespole – dziesięciu niemieckich uczestników eliminacji Truck
Trophy w Hamburgu miało doskonałe wyniki. Znamy dwóch
finalistów.
Wysokość dziesięciu metrów to nie byle co. A trzeba się jeszcze
obrócić, spojrzeć w dół, wycelować i trafić piłką do celu. Dziesięciu
uczestników niemieckich eliminacji Truck Trophy musiało sprostać
różnym zadaniom – również na ściance wspinaczkowej na wysokości
kilkunastu metrów. Trzeba było wykazać się siłą i odwagą, zręcznością
i pomysłowością i oczywiście umiejętnością pracy w zespole.
Dziesięciu kierowców, dwa miejsca w finale.
Dziewięciu mężczyzn i jedna kobieta rywalizowali w niemieckich
eliminacjach do finału Truck Trophy. Ostatecznie w wyścigu o dwa
miejsca w przyszłorocznym międzynarodowym finale zwyciężyli Andreas
Amrhein (31, Rodenbach) i Alexander Sehl (26, Ammerbuch). Jednak już
wcześniej zwycięzcą okazał się każdy z niemieckich uczestników.
Zostali wylosowani spośród kilkuset kandydatów i mogli przeżyć
niezapomniany weekend, który nie tak łatwo będzie pobić, jeśli chodzi
o atrakcje i poziom adrenaliny.
Nowe wyzwania.
„To niesamowite przeżycie. Po prostu zacząłem się wspinać. I nagle byłem na samej górze”, opowiada Uwe Loeffler z Hanau po powrocie na ziemię.
Poza wyzwaniami czekającymi na ściance wspinaczkowej pierwszego dnia kwalifikacji trzeba się było również wykazać sprawnością, pomysłowością i umiejętnością komunikacji. Kierowcy musieli np. podjechać zdalnie sterowanym modelem Actrosa do przyczepy, podczepić ją i dotrzeć do celu w jak najkrótszym czasie.
Mimo mnóstwa ambicji, którą wykazali się uczestnicy eliminacji w Hamburgu, było jednak coś ważniejszego niż wyścig o miejsca w finale. „Przede wszystkim chciałem się dobrze bawić”, stwierdził jeden z finalistów, Alexander Sehl. Ostatecznie to się udało.
Wiele się działo.
Pełen wrażeń był również program wieczorny. „Wyżej, dalej i bez trzymanki” - tak brzmiało motto pokazu sportów ekstremalnych „Night of Freestyle”, który dziesiątka uczestników mogła podziwiać w hamburskiej Barclaycard-Arena. Kaskaderskie wyczyny na motocyklach enduro, pojazdach typu buggy i skuterach śnieżnych zapierały dech w piersiach. „Mojego zięcia zatkało”, opowiada Peter Eitler, który właśnie wysłał mu parę zdjęć zrobionych smartfonem. W przerwie niespodzianką było spotkanie z dwójką niemieckich gwiazd wieczoru, Kaiem Haasem i Lukasem Weisem.
Gra nerwów.
Cały drugi dzień stał pod znakiem rozrywek umysłowych związanych z samochodami ciężarowymi. Kierowcy zbierali punkty w takich dyscyplinach, jak „Ciężarówkowe tabu” i „Ciężarówkowe dyktando”, w których musieli wyjaśniać, zgadywać i zapamiętywać różne pojęcia.
Przed południem uczestnicy spróbowali jeszcze swoich sił w grze escape room. Tutaj trzeba się było wykazać pomysłowością i zdolnością wspólnego rozwiązywania zagadek, aby otworzyć drzwi do zamkniętych pomieszczeń. Dzięki wyczuciu sytuacji i zespołowemu działaniu udało im się sprawnie uwolnić.
„Jedni jadą dalej, inni przechodzą dalej”, podsumował kwalifikacje
Truck Trophy Guido Baumann, który jako rodowity hamburczyk grał
niejako na własnym boisku. W ciągu tych dwóch dni uczestnicy utworzyli
zgrany zespół, który wkrótce chce się spotkać ponownie.
Zasłużeni zwycięzcy i nowi przyjaciele.
„Wysilcie się. W finale będziecie reprezentować też nas”, tymi słowami Peter Eitler, któremu ostatecznie zabrakło parę punktów, by wejść do finału, pożegnał się z dwoma zwycięzcami, klepiąc ich przyjacielsko po ramieniu. Radość obydwu finalistów była ogromna. Kiedy wszyscy uczestnicy podczas ceremonii dekorowania zwycięzców padli sobie w ramiona, stało się jednak jasne, że w przypadku tego rozstrzygnięcia nie ma przegranych. Andreas Amrhein i Alexander Sehl z przyjemnością przyjęli gratulacje swoich kolegów. Jeśli chodzi o pozostałych kierowców, to wszystkie te objęcia i życzenia nie pozostawiły wątpliwości, że w finale o punkty będzie walczyć ich dwóch przyjaciół. Andreasa i Alexa czeka teraz wielka międzynarodowa przygoda.
Wideo: Martin Schneider-Lau
Zdjęcia:
Sebastian Vollmert
Przemysław Haber i Janusz Zalewski – to pierwsi reprezentanci Polski w międzynarodowym konkursie Truck Trophy. Zwyciężyli w krajowych eliminacjach w październiku 2016. Teraz czeka ich wielka przygoda!
W 2016 roku po raz pierwszy polscy kierowcy samochodów ciężarowych mogli wziąć udział w eliminacjach do międzynarodowej rywalizacji Truck Trophy 2017. Dziesięciu śmiałków, którzy pomyślnie zakwalifikowali się do półfinału, spotkało się w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, by walczyć o udział w wielkim finale. Walczyć – ale z kim? Przede wszystkim z własnymi słabościami, bo całodzienne zmagania z przygotowanymi przez organizatorów konkurencjami pokazały jedno – polscy trakerzy z pełnym zaangażowaniem walczą o zwycięstwo, ale nie ze sobą nawzajem!
Mogło być różnie – kierowcy to ludzie twardzi, szczerzy i nie dla
nich, jak sami mówią, „bajki”. A jednak kilkuset mężczyzn i kobiet z
całej Polski zarejestrowało się na platformie RoadStars i zgłosiło
chęć udziału w tej wielkiej przygodzie. Ostatecznie do krajowych
eliminacji dostało się dziesięciu. Łukasz Kałuża, Artur Bogucki,
Janusz Zalewski, Krzysztof Grela, Przemysław Haber, Maciej Jermak,
Stefan Klimek, Marcin Kłocznik, Sebastian Michalski i Ireneusz
Michniak – to z nimi spotkaliśmy się w październikowy słoneczny
weekend w malowniczym krajobrazie Jury, tuż koło zamku
Ogrodzieniec.
Atmosfera już od pierwszych konkurencji – wspinaczki i wyścigów modeli ciężarówek – była gorąca. Nasza dziesiątka po losowaniu zamieniła się w dwie pięcioosobowe drużyny. Gdy jedni zmagali się z miniaturowym torem z przeszkodami, drudzy mierzyli się ze skałą. – Dla mnie to było największe wyzwanie, musiałem przełamać swój lęk wysokości – opowiada Przemek Haber, który na co dzień prowadzi firmę transportową i sam jest kierowcą. – Gdyby nie doping kolegów, byłoby mi trudno. Ale właśnie po tej pierwszej konkurencji przestałem myśleć o własnym zwycięstwie, skupiłem się na naszej drużynie.
Wspinaczka pokazała, jak w pozornie solowym zadaniu ważne jest wsparcie drużyny. Obydwie ekipy cały czas zagrzewały się wzajemnie do walki, motywując jednocześnie swoich przeciwników.
Tor wyścigowy pozwalał zdobyć punkty za skupienie, zręczność i refleks – dla wielu okazał się wyzwaniem. Nawet doświadczeni kierowcy nie uniknęli pułapek, prowadząc po specjalnie przygotowanej trasie model Actrosa, a czas na wykonanie zadania, upływał bezlitośnie… - Dla mnie akurat o wiele trudniejszym wyzwaniem była ostatnia konkurencja, czyli Perform a Song – śmieje się Janusz Zalewski, który w swoim życiu zawodowym nie stroni od nowych doświadczeń – oprócz pracy kierowcy, jest żeglarzem, motocyklistą i… „Mikołajem” z dziesięcioletnim stażem.
Ledwo wszyscy zdjęli uprzęże i kaski niezbędne do asekuracji przy wspinaczce, a już czekała na nich kolejna konkurencja, w której liczyła się siła, ale i strategia. Przeciąganie liny wywołało emocje podobne do tych na piłkarskiej murawie. O wygranej przesądziła jednak nie siła, ale wiedza: - Akurat o tym, najstarszym w historii, sporcie trochę wiem – mówi Janusz. – Przekazałem kolegom kilka prostych wskazówek technicznych i… udało się!
Po konkurencjach siłowych przyszedł czas na wyzwania intelektualne i… artystyczne. Najpierw kierowcy musieli się zmierzyć z dyktandem, a następnie zaaranżować w duetach znane hity. To drugie zadanie przyniosło nie tylko wiele śmiechu i zabawy, ale też pokazało, jak wszechstronnie uzdolnieni i obdarzeni dystansem do samych siebie są nasi kierowcy!
Dzień pełen wrażeń zakończył się wspólną kolacją, podczas której
odbyło się tajne głosowanie – każdy oddawał głos na tego kolegę, który
jego zdaniem powinien zwyciężyć. Ten ostatni punkt rywalizacji okazał
się decydujący. Przemek Haber i Janusz Zalewski nie kryli zaskoczenia,
radości i wzruszenia takim werdyktem: - Nie wiem, jak to się stało! –
mówił, odbierając puchar Przemek, a Janusz dodawał: - Bez tej świetnej
grupy, nigdy by mi się to nie udało.
Co według nich daje udział w takiej przygodzie? – Kierowcy mają
okazję się porównać, zrobić rachunek sumienia, zweryfikować własne
umiejętności i wyciągnąć wnioski – wymienia Przemek. Janusz dodaje: –
Dla mnie oprócz tego ważne jest, że mogliśmy się poznać, złapać taki
ludzki, bliski kontakt i obaj jadąc na finał, mamy poczucie, że stoi
za nami mocna drużyna, która nam kibicuje. Jestem dumny, że mogę
reprezentować na Truck Trophy takich kolegów!
Lucky Trucker Fee: Dziś wielki dzień, w którym rozstrzygnie się, których dwóch zawodników zwycięży i wejdzie do wielkiego finału Truck Trophy 2017 oraz których dziesięciu uczestników będzie ze mną w połowie października 2016 roku uczestniczyć w finale serii wyścigowej DTM na torze w Hockenheim.
Andreas Niederhauser
Wiek: | 32 lat |
Marka ciężarówki: | Wywrotki, betoniarki, Żurawie |
Aplikacja: | Tunneling / odpadów |
Języki: | Niemiecki, Francuski |
Doświadczenie: | 5 lat |
Zawsze próbować dotrzeć dalej niż inni, nie przeciążając przy tym maszyny.
O udział w eliminacjach do Truck Trophy 2017 na stronie www.roadstars.mercedes-benz.ch ubiegały się setki chętnych kierowców płci obojga. Dzisiaj wybranych 20 uczestników bierze udział w eliminacjach krajowych zorganizowanych w parku linowym Engelberg.
Godzina 8.30: Podjeżdżam naszym Actrosem Champions Edition pod stację kolejki Fürenalp i widzę, że niektórzy z uczestników naszych zawodów Truck Trophy są już obecni. Napięcie rośnie. Do rozpoczęcia zawodów jeszcze godzina, a już tylu przybyło na miejsce.
Trwają już zapisy kierowców oraz ubieranie.
Igrzyska można uznać za otwarte! Uczestnicy zostają podzieleni na trzy grupy. Teraz każdy z nich musi zdobyć jak najwięcej punktów.
Są trzy różne przystanki.
Pierwsza stacja obejmuje jazdę zdalnie sterowanym samochodem na odcinku leśnym z pomiarem czasu.
Na drugim przystanku liczą się umiejętności w zakresie pantomimy,
rysowania i wypowiedzi. Tutaj tworzone są zespoły dwójkowe. Członkowie
zespołu otrzymują po kartce z trzema pojęciami i w ciągu dwóch minut
na drodze wzajemnej komunikacji muszą odgadnąć jak najwięcej z tych
pojęć.
Na trzecim przystanku mamy rzuty tarczami hamulcowymi. Obszar rzutu tworzą trzy odpowiednio oznakowane pola. Punkty przyznawane są w zależności od tego, jak daleki jest rzut. Jeden punkt można zdobyć, rzucając w pobliże linii rzutu, trzy punkty, gdy rzut jest nieco dalszy, natomiast pięć punktów przyznaje się za naprawdę daleki rzut.
Ja również próbowałam dwa razy rzucać – ups … wygląda to znacznie prościej niż jest w rzeczywistości.
Ostatnia konkurencja przed przerwą obiadową to przeciąganie liny. Tutaj liczy się zdolność do pracy w zespole. Uczestnicy zagrzewali się do walki głośnymi okrzykami w stylu «Teraz, teraz, teraz!» i można było wręcz odczuć, jaka siła kryła się za tymi donośnymi głosami. Patrzenie na nich sprawia mi prawdziwą przyjemność.
Podczas obfitego obiadu trzeba nabrać nowych sił, bowiem po południu
rywalizacja przenosi się do parku linowego, gdzie dreszczykowi emocji
towarzyszyć powinny koncentracja, odwaga oraz zwinność. Również tutaj
uczestnicy rywalizują w trzech grupach, które muszą pokonać trzy różne
trasy.
Na pierwszej trasie na zawodników czeka dziesięć pytań, rozmieszczonych na przystankach pośrednich na drzewach.
Na drugiej trasie wszędzie rozmieszczone są gwiazdy Mercedesa (w sumie 14 sztuk), które należy odnaleźć i policzyć.
Trzecia trasa to prawdziwe wyzwanie, gdyż wymaga od uczestników bardzo dużej dozy odwagi: Tu trzeba przejść drogą wyznaczoną przez drzewa lasu na wysokości 14 metrów nad ziemią. Jak dla mnie to czysta adrenalina!
Moim zadaniem jest teraz zagrzewanie wszystkich uczestników do walki i pokonania swoich słabości. Jestem poruszona tym, jak wiele odwagi wszyscy oni wykazali i z jaką frajdą pokonali wszystkie trzy trasy. Dla mnie wszyscy są zwycięzcami! Jestem z nich dumna!
Udało się! Wszyscy z powodzeniem ukończyli przygotowane trasy – teraz rozpoczyna się wielkie liczenie. Którzy z kierowców wygrają te eliminacje Truck Trophy i w przyszłym roku będą mogli reprezentować Szwajcarię w wielkim finale?
Kości zostały rzucone. Zwycięzcami szwajcarskiego Truck Trophy zostali Fabian Roth i Andreas Niederhauser. Serdecznie obu gratuluję, to był z ich strony kawał świetnej roboty! Już teraz życzę im wspaniałych przeżyć na finale Truck Trophy.
Teraz wywoływanych jest kolejnych dziesięciu uczestników. Pojadą oni ze mną w dniach 15-16 października 2016 na finałowy wyścig serii DTM do Hockenheim. Już teraz wiem, że szykują się niezapomniane wrażenia i już się na nie cieszę!
Pozostali uczestnicy eliminacji Truck Trophy również nie wyjechali z pustymi rękami – otrzymali od Mercedes-Benz vouchery do parku linowego.
Wspaniały, udany dzień zbliża się do końca: Wszyscy świetnie się dziś bawiliśmy. Serdecznie dziękuję uczestnikom – wszyscy byli super!
(Lucky Trucker Fee Patrizia Baumgartner)
Więcej niż zawody.
„Trakerem nie stajesz się w chwili uzyskania prawa jazdy.
Musisz to mieć we krwi!“ – trudno trafić lepiej w sedno niż
uczestnik pierwszych rumuńskich zawodów Truck Trophy.
Każdy, kto złapie bakcyla jazdy ciężarówką, cieszy się na każdą jazdę, zbiera doświadczenia i stale się rozwija. Wjeżdża tam, gdzie wahają się wjechać niektórzy kierowcy SUV-ów. Z ponadgabarytowym ładunkiem bezpiecznie przez centrum miasta? Manewrowanie ciężkim ładunkiem na bardzo ograniczonej przestrzeni? Prawdziwy kierowca ma do tego i nerwy, i umiejętności. Suchy opis stanowiska pracy to jedno, ale w prawdziwym życiu liczą się poza tym odwaga, zręczność, zdolność skupienia uwagi i koncentracja, wewnętrzny spokój, a także zdolność pracy zespołowej i koleżeństwo. I dokładnie o to chodzi w zawodach Mercedes-Benz Truck Trophy: Postawić pomnik bohaterom drogi oraz ich umiejętnościom. Najlepsi z najlepszych mają tu możliwość przeżycia wyjątkowych chwil!
Po wielkim sukcesie Truck Trophy w ubiegłych latach zawody te otworzyły się na kolejne kraje, dzięki czemu w tym roku również w Rumunii po raz pierwszy odbyły się kwalifikacje krajowe do wielkiego międzynarodowego finału, który zaplanowano na przyszły rok. Niezależnie od wieku, płci, doświadczenia zawodowego, a nawet od modelu samochodu ciężarowego – każdy kierowca mógł się zgłosić, aby udowodnić swoje zdolności zarówno na utwardzonych drogach, jak i w terenie. Liczyły się głowa na karku, odwaga, wytrzymałość i umiejętność pracy w zespole.
Spośród setek kandydatów wyłoniono ostatecznie dziesięciu zawodników, którzy dostali szansę rywalizacji o dwa miejsca w wielkim finale, który zaplanowano na rok 2017. Uczestnicy zademonstrowali swoje umiejętności w ośmiu dyscyplinach – zarówno indywidualnie, jak i w zespołach. W konkurencji Truck Racing chodziło na przykład o to, aby przejechać zdalnie sterowanym modelem ciężarówki przez wymyślny tor przeszkód z dużą liczbą szykan. Na koniec zawodów eliminacyjnych każdy uczestnik wskazywał dwóch innych zawodników, których uważał za godnych reprezentantów Rumunii w wielkim finale.
Po trzymającej w napięciu rywalizacji okazało się, że dumnymi zwycięzcami zostali Cătălin Andreescu (40, Bukareszt) i Eduard Alexandru Drăgulescu (25, Petroșani). Rzeczą, która bez wątpienia wyróżnia tę imprezę jest fakt, że w ciągu dwóch dni Truck Trophy każdy uczestnik zyskał dziewięciu nowych przyjaciół! Naszym zwycięzcom życzymy dużo szczęścia i powodzenia w finale! Oby tak dalej, Rumunio!
Niestety obaj finaliści, Cătălin Andreescu i Eduard Alexandru Drăgulescu, ze względów zawodowych musieli zrezygnować z udziału w finale, który rozegra się w lutym. Zastąpią ich godnie Alexandru Serotencu i Nicolae Popescu, którzy w eliminacjach zdobyli kolejno 3. i 4. miejsce, i już cieszą się na przygodę z Truck Trophy.