Wędkowanie, gotowanie i bieganie: Magdalena Zwolińska wie, jak wykorzystywać przerwy

Panorama

Góralka w trasie.

Magdalena Zwolińska jest kierowcą ciężarówki od 10 lat, ale każde zlecenie traktuje jak osobne wyzwanie. Pomaga jej w tym wrodzona hardość ducha – i Actros.


Na spotkanie z reporterami RoadStars Magda Zwolińska umawia się w sobotnie przedpołudnie – jak większość kierowców firmy Kozaryn z Różanek pod Gorzowem, zjeżdża do domu na weekend. Ostrożnie i spokojnie manewruje błękitnym Actrosem w bazie, ale gdy wyskakuje z kabiny, od razu widać, że roznosi ją energia. – W naszym zawodzie trzeba umieć żyć szybko, wykorzystywać każdą chwilę – śmieje się szczupła, wysportowana brunetka. – Zwłaszcza jak się ma rodzinę i w weekend trzeba nadrobić zaległości. Za to w pracy potrzebna jest odpowiedzialność, nie możemy narażać firmy na koszty. Kierowca żyje w dużym stresie – presja czasu, różne sytuacje na drodze czy u klientów, to wszystko obciąża. Dlatego trzeba szukać równowagi.

Dla Magdy jednym ze sposobów na oddech w czasie pauzy jest wędkowanie. – Łowienie wycisza, a po wielu godzinach w kabinie, w hałasie, takie chwile nad wodą są wytchnieniem. To mąż, Jarek, mnie tego nauczył, chociaż początkowo trudno mi było nawet założyć robaka na haczyk…


Okrężną drogą do zawodu kierowcy.

W jaki sposób wychowana w Żywcu absolwentka pedagogiki specjalnej na Uniwersytecie Jagiellońskim została kierowcą ciężarówki? – Chciałam pracować z trudną młodzieżą, ale okazało się, że państwowy budżet nie pozwala na wiele. A ja nie lubię, jak coś mnie ogranicza, może to taka góralska cecha? – uśmiecha się Magda. – Zrobiłam prawo jazdy na ciężarówkę, bo chciałam czasem pojeździć z mężem, też kierowcą. Spodobało mi się, więc postanowiłam zmienić zawód. I chyba dobrze zrobiłam – ta praca mnie kręci, dowartościowuje, bo pozwala udowadniać samej sobie, że umiem sprostać jej wyzwaniom. A każda nowa trasa ustawia na nowo poprzeczkę.



Hardość ducha.

Jak podkreśla Magda, najważniejsze dla kierowcy to mieć hardość ducha i potrafić zadbać o swoją przestrzeń, wyznaczyć granice odpowiedzialności. – Kiedyś przejmowałam się wszystkim. Teraz umiem odpuszczać – pewne sprawy trzeba zostawić spedytorom, klientom. Dla mnie najważniejszą firmą jest Kozaryn Transport, bo to z nią mam podpisaną umowę. Tego też uczył mnie mąż, z którym razem tam od 8 lat pracujemy.


Dobre jedzenie i regularna aktywność fizyczna.

W kabinie Actrosa również wszystko ma zorganizowane. – Kiedy jadę w trasę przygotowuję sobie jedzenie, bo na stacjach autostradowych nie jest ono dobrej jakości, a ja kocham dobrą kuchnię, szczególnie bałkańską, ale także naszą tradycyjną. Na szczęście nie widać tego po mnie, może dzięki temu, że także regularnie biegam – śmieje się Magda. – Uwielbiam też gotować, a w Actrosie mam dobrą lodówkę i dużo schowków, żeby pomieścić wszystko co potrzebne, by ugotować dobry obiad.

Magda lubi jeść, ale Mercedesa ceni za niski apetyt – na paliwo. – Tym samochodem można wypracować świetne spalanie, jeśli się wie, jak mądrze używać Predictive Powertrain Control. Zapewnia nam to w firmie premię za niskie zużycie – jak więc nie lubić takiej ciężarówki? – pyta retorycznie Magda, sznurując w kabinie buty do biegania – czas na weekendową przebieżkę!


Zdjęcia: Krzysztof Sklodowski

13 komentarzy