Najniebezpieczniejsze drogi świata.

MAGAZYN

Najniebezpieczniejsze drogi świata.

Tysiące przejechanych kilometrów, godziny spędzone za kółkiem, niezliczone doświadczenia na drodze. A mimo wszystko gdzieś tam są drogi, którymi wolelibyście nie jeździć.



Taka droga znajduje się np. w Nürburgring. Jeżeli jesteście fanami wyścigów, na pewno znacie to miejsce – jest tam tor Ring, nazwany przez jednego z zawodników Zielonych Piekłem. O ile sam tor nie jest problemem, to jego fragment – który jest otwarty dla ruchu i mogą na niego wjechać wszyscy posiadający prawo jazdy. Kuszące?

A co powiecie na autostradę M56 – Lena w Rosji? 1212 metrów bez asfaltowej nawierzchni, a mimo to nazwanie jej autostradą nie jest na wyrost – za taką uznają ją władze. Łączy Jakucję z Koleją Transsyberyjską. Jeżeli musicie tamtędy przejechać, róbcie to w zimie. Tylko wtedy jest przejezdnie, w lecie zazwyczaj zmienia się w nawierzchnię płynną, co oznacza, że w błocie pozostaje uwięzionych nawet 600 pojazdów.

Niespodzianki czekają też na odległych Filipinach, na autostradzie Halsema, łączącej Baguio z Bontoc. Niby tylko około 250 kilometrów, ale za to dość wysoko. Najwyższy jej punkt znajduje się 2 300 metrów n.p.m. Nie w każdym punkcie jest pokryta asfaltem, lecz nie to jest największym problemem, lecz przepaście, które są niezabezpieczone i duże, nagłe spadki wysokości. Po opadach deszczu, kompletnie nieprzejezdna.

Nie myślcie sobie, że najniebezpieczniejsze drogi są wyłącznie gdzieś tam, daleko. Przenosimy się teraz do nie tak dalekich Włoch, w Alpy, do przełęczy Stelvio. Trasa przez przełęcz to tylko 24 km, ale za to po wyłącznie ostrych 48 zakrętach i przewyższeń nawet do 1800 metrów! Przynajmniej można podziwiać widoki z wysokości2758 m n.p.m. Alpy zapewniają nam zakręcone atrakcje także po francuskiej stronie, na trasie Col de Turini, będącej jednym z odcinków Rajdu Monte Carlo.

Mając taką perspektywę – może polskie drogi nie są wcale takie złe?

źródło: autokult.pl

3 komentarzy