Misja na Marsa – przyszłość czy teraźniejszość?

lifestyle

Mars na wyciągnięcie ręki – czy to możliwe?

Do tej pory podbój kosmosu, rozumiany jako dotarcie człowieka w dane miejsce, ogranicza się do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz Księżyca. Następny krok to Mars - Czerwona Planeta stała się symbolem najwyższego i najbardziej pożądanego szczytu, na który ludzkość może się wznieść.


Do tej pory wyłącznie łaziki i sondy dostarczały nam informacji z powierzchni. Teraz perspektywa wysłania tam ludzi jest coraz bliższa.

Wyjaśnijmy jednak najpierw krótko, dlaczego to Mars jest upragnionym miejscem rozbicia obozu. W końcu to nie on jest najbliższą planetą od Ziemi, tylko Wenus (dystans jedynie od 40 do 259 mln kilometrów). Teoretycznie im bliżej, tym łatwiej. Niestety jednak warunki panujące na miejscu nie pozwalają na lądowanie. Temperatura na powierzchni to 460 ᵒC, a na tak upalne lato nie jesteśmy gotowi.

Wiele jest jeszcze wyzwań w związku z tak poważną wyprawą, ale wysłanie załogi astronautów na Marsa to już nie jest tylko nieokreślona przyszłość, ale systematycznie opracowywany proces, rozpisany na konkretne lata, których my wszyscy możemy dożyć. Realizacja zaś tego wspólnego marzenia przypadnie już na około 2030 rok.

Teoretycznie dokładnie wiemy, co i jak należy zrobić - nawet zakładając pewną niepewność tego, co zastaniemy na powierzchni Marsa. Natomiast problemem jest – a jakże – zorganizowanie odpowiednich środków finansowych oraz jeszcze pewne braki w technologii. Cóż to dla nas!

Za planowanie podboju kosmosu biorą się nie tylko znane agencje kosmiczne - jak NASA czy ESA, ale także prywatni przedsiębiorcy – przykładem jest Elon Musk, założyciel firmy SpaceX. Plan Muska zakłada  stworzenie międzyplanetarnego systemu transportu, którego sercem ma być specjalna kapsuła do wielokrotnego użytku. Ponownie używać będzie można także rakiet Falcon Heavy - pierwsze loty gotowej do ponownego lotu takiej rakiety już się odbyły. To właśnie SpaceX wyznacza termin załogowego lotu na Marsa najwcześniej.

NASA także dokładnie zaplanowała harmonogram wyprawy. Według ich założeń stacjonowanie na orbicie Marsa będzie miało miejsce w 2033, a w 2039 lądowanie człowieka.

Jedną sprawą jest lądowanie, a zupełnie inną kolonizowanie obcej planety. Zanim to nastąpi, będziemy musieli poradzić sobie z jeszcze większymi wyzwaniami, niż odległość od Ziemi. Pierwszym z nich jest dostęp do wody. Na Marsie co prawda odkryto śladowe ilości cieczy, jednak problemem jest jej duże zasolenie. Tak wielkie, że mimo temperatury -23 ᵒC nie zamarza. Ciekłej wody jest też niewiele.

Drugim problemem jest fakt, że swobodne oddychanie jest tam praktycznie niemożliwe. Powietrze to głównie dwutlenek węgla i azot, a sama atmosfera bardzo rozrzedzona. Z tym wiąże się kolejny problem – promieniowanie. Cienka atmosfera mniej chroni. Marsa nie ochroni także płaszcz pola magnetycznego, z którego dobrodziejstw my, ziemianie, nie zdajemy sobie zwykle sprawy. Groźne dla Marsa jest zarówno promieniowanie kosmiczne, jak i wiatr słoneczny. Wyzwaniem będą też gwałtowne burze piaskowe.

Nic nas jednak nie odstraszy. Ludzkość będzie dążyła do „przerobienia” Czerwonej Planety na taką, która ludziom będzie bardziej przyjazna. Elon Musk szacuje, że już w 2033 będzie działać tam kolonia 30 osób, zmieniających oblicze Marsa. Czy to się uda? Historia ludzkości i jej ducha odkrywczości pokazuje, że na pewno. To tylko kwestia czasu.


źródło: next.gazeta.pl; wikipedia.pl

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy