Czy internet stanie się powszechny dla każdego, z dowolnego punktu na Ziemi?

Takie właśnie plany ma wizjoner naszych czasów Elon Musk. W ramach swojej firmy SpaceX, uruchomił właśnie projekt Starlink. Zakłada on pokrycie całej planety zasięgiem szybkiego internetu. W tym celu potrzeba jednak (bagatela) kilkunastu tysięcy małych satelitów telekomunikacyjnych, na dwóch różnych wysokościach. Miesiąc temu sukcesem zakończyło się wystrzelenie dwóch pierwszych – testowych satelitów. W kwietniu zaś bieżącego roku, w górę wzbiły się dwa kolejne.

System ma być znacznie lepszy niż obecny system komunikacyjny, który przekazuje dane ze sporym jednak opóźnieniem, a w przyszłości służyć ma nie tylko do przesyłania danych tu, na naszym globie, lecz także do przekazywania danych w przestrzeni kosmicznej oraz jest krokiem ku załogowym wyprawom na Marsa.

Zejdźmy jednak z powrotem na ziemię, gdzie Starlink ma dostarczać globalnie internet w standardzie 5G, co oznaczałoby przesył aż 1 GB na sekundę! Teoretycznie zatem, nawet w Amazonii, byłoby można grać w najnowsze gry w trybie on-line. A w bardziej praktycznym wymiarze, może się także przyczynić do rozwoju autonomicznych pojazdów.

Ponieważ Starlink należy do prywatnej firmy Muska, za te dobrodziejstwa trzeba będzie jednak płacić. Przewidywany abonament wynosiłby około 200 dolarów miesięcznie. Zatem dostępny dla każdego internet, trochę jednak usuwa się w cień. Nie mniej, na pewno my jako kierowcy docenilibyśmy szybkie łącze bez problemów z zasięgiem i możliwość swobodnych videorozmów z naszymi bliskimi.

Oprócz SpaceX, swoje rozwiązania na dostarczenie bezprzewodowego internetu tam, gdzie naziemna infrastruktura jest niemożliwa, testuje także Google (za pomocą balonów) czy Facebook (drony). Czy któremuś z potentatów uda się ziścić wizję sieci wszędzie?

źródło: wyborcza.pl