Ciężki ładunek na trasie: nowy Arocs SLT w akcji

Reportaż

Nocny pociąg.

Potrafi co nieco uciągnąć: nowy Arocs SLT Pete'a Junttili o łącznej masie zestawu wynoszącej 250 ton to jeden z najmocniejszych samochodów ciężarowych w Europie. I jeden z pierwszych Arocsów do transportu ciężkiego na europejskich drogach.

Jeśli ostrzegawcza listwa dotknie kabla, to trzeba go unieść, bo inaczej zestaw ciężarowy się nie zmieści.


Inne tematy.

O Actrosie SLT, którego zatrzymały owce.

Kiedy moc spotyka się z uporem: w Münsingen owce na krótki czas zablokowały nowego Actrosa SLT o masie do 250 ton.

Więcej informacji

Actros SLT: Bezproblemowa jazda testowa.

129 ton masy, 46 metrów długości – magazyn "Transport" towarzyszył ostatniemu testowi wytrzymałościowemu nowego Actrosa SLT do 250 ton przed jego oficjalną prezentacją. Wynik: ten samochód ciężarowy wyznacza nowe wzorce w transporcie ciężkim.

Więcej informacji


Znak przeszkadza. Petri „Pete” Junttila zdejmuje nogę z pedału gazu i pozwala swojemu jaskrawo żółtemu Arocsowi 4163 SLT toczyć się swobodnie przez następne metry – bo widzi już z daleka, że nie uda mu się tak po prostu skręcić. „Nie ma zmartwienia, chłopaki uwiną się raz, dwa”, mówi Pete zatrzymując samochód. „Chłopaki” to jego koledzy jadący czterema Mercedesami Vito, które asystują ciężkiemu transportowi.

Zmierza ze środkowej Finlandii w stronę Helsinek. Przesyłka, którą wiezie, ma 25 metrów długości, 7 metrów średnicy i około 1000 metrów sześciennych pojemności – to stalowy zbiornik na wodę gaśniczą dla centrum logistycznego niedaleko stolicy. Tak duże ładunki zdarzają się rzadko, nawet w Finlandii, gdzie właściwie wszystko przewozi się szosami.

Pete lubi takie wyzwania. Jeździ ciężarówkami niemal 20 lat, czyli przez całe swoje życie zawodowe. Od pięciu lat pracuje w firmie Silvasti. Przedsiębiorstwo to, mające siedzibę w Jyväskylä w Finlandii Środkowej, zajmuje się przewozami rzeczy dużych, a także ciężkich. Niekiedy są one duże i ciężkie jednocześnie. „Transporty ciężkie są zawsze wyjątkowe. Każdy ładunek i każde docelowe miejsce dowozu ma swoją specyfikę. W tej branży potrzebna jest niesamowita rutyna, a przy tym robi się za każdym razem coś nowego”, mówi 37-letni Junttila.

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy